#1 2012-01-25 00:46:22

Tyr

Administrator

Zarejestrowany: 2012-01-13
Posty: 31
Punktów :   

Dzień, w którym nawet niebo płacze

Mówili na niego po prostu Marty, był szanowanym żołnierzem, ale także wspaniałym mężem i ojcem. On i jego rodzina nie była świadoma koszmaru, który zbliża się wielkimi krokami. Żołnierz miał akurat wolne od pracy, postanowili całą rodziną wybrać się nad rzekę przy granicy do swojego wakacyjnego domostwa odziedziczonego po dziadkach. Gdybyście widzieli tego z pozoru surowego żołnierza podczas zabaw z córką…
W końcu nastała noc. Niczego nieświadoma rodzina spała spokojnie, żona Martina obudziła się i… usłyszała ten dźwięk. Trzeszczących gałęzi. Zobaczyła dym. Obudziła męża i córkę i wybiegła z domu. Można było usłyszeć tylko krzyk w jakimś niezrozumiałym języku i strzały. Marty doskonale znał ten dźwięk, strzały z karabinu. Później usłyszał krzyk żony… Dźwięk, który ukazywał jej uczucia. Ogromny ból, nie ma możliwości żeby przeżyła, jednak on musiał się upewnić… gdy spojrzał przez okno już wiedział. Jego żona leżała na ziemi, a nad nią stał śmiejący się polski żołnierz.
-Zdrajcy? Jak to możliwe… o co chodzi?
Mężczyzna nie mógł się zbyt długo nad tym zastanawiać, musiał uratować siebie i dziecko. Wyszli tylnymi drzwiami, prawie bezszelestnie. Postawili na warcie tylko jednego. Zbyt mało. Marty  wyskoczył na żołnierza, wygiął mu nadgarstek i wyjął z jego kabury pistolet. Piękne, ciche zabójstwo. Przewiesił sobie karabin na plecy i już miał wsadzić kluczyki do motoru i odjechać, ale zobaczył… granat. Złapał za Suzie (tak miała na imię jego córka), pobiegli szybko i wskoczyli za szopę. Ojciec zatkał uszy dziewczynce, a sam zamknął oczy, żeby nie dostać odłamkiem. Po chwili słyszał przytłumiony głos dziecka:
-Tatusiu! Tatusiu…  nic ci nie jest? Krewka ci leci.
Marty próbował otworzyć oczy, ale nie mógł. Stało się to, czego się obawiał. Stracił wzrok, bo twarz nie była dostatecznie chroniona, za szopą za bardzo nie starczyło miejsca na dwie osoby.
-Nic mi nie jest ...
Żołnierz uklęknął i szepnął córce do ucha.
-Od teraz będziesz tatusiowymi oczami, zgoda? Powiesz tatusiowi, jak będzie zbaczał z trasy.
Marty posadził córkę na motorze i sam ruszył. Ledwo minęli żołnierzy, mężczyzna bardzo się zdziwił, że dali się tak łatwo przechytrzyć. Drogę, którą jechał znał na pamięć, więc nie miał zbyt dużych problemów z dotarciem do sąsiedniej wioski. Poszedł do swojego zaufanego przyjaciela, emerytowanego chirurga wojskowego. Opisał mu całe wydarzenie, ten nie dowierzał, ale widząc oczy swojego przyjaciela od razu zrozumiał, że Marty mówi prawdę. Zabrał się za wyciąganie mu odłamków z oczu.
-Wiesz, że nie będziesz już normalnie widział, nie?
-Od teraz ona jest moimi oczami…
-Zwariowałeś? To tylko dziecko.
-Ona jest częścią mnie, a ja jestem jej częścią.
-Rozumiem, nie możecie bez siebie żyć.
Martin już nie krwawił, opatrunek i zioła jego przyjaciela pomogły mu. Musieli jechać dalej póki zdrajcy ich jeszcze nie namierzyli.
Wsiedli na motor i jechali. W wielkim telebimie leciały właśnie wiadomości. To, co usłyszał Marty sprawiło, że się zatrzymał. Głos z ekranu mówił:
-Poszukiwany Martin Gomez, poszukiwany morderca swojej żony i jednego żołnierza na służbie, oraz porywacz. Prosimy o dostarczenie go żywego lub martwego, uwaga, może być niebezpieczny
W tym momencie Marty zakrył uszy swojej córce i jednym trafnym słowem wyraził swój gniew.
Wskoczył na motor i doskonale wiedział gdzie ma jechać.
-Tatusiu, zboczyliśmy z drogi.
-Nic się nie martw, wiem co robię.
Dojechali do bardzo dziwnego miejsca. Budynek wyglądał jak stodoła, bo w istocie nią był.
-Prześpij się na sianie, jutro będziemy mieć ciężki dzień.
Żołnierz schował motor w pobliskich krzakach i położył się obok córki. Nie mógł zasnąć, wciąż myślał jak tu się wykaraskać z tych tarapatów.
Wstali dość wcześnie – od razu jak słońce wyszło Marty obudził córkę. Otworzył jeden z boksów do przechowywania koni i rozsunął siano z podłogi, odsunął przy tym klapę. Otworzył ją i wskoczył do środka.
-Skacz córciu, złapię cię.
- Tatusiu… co to za miejsce?
-Słuchaj Suzie. Tatuś ma w główce jedną z największych tajemnic kraju. Plany nowej broni, która miała służyć do obrony w razie bomby atomowej. Widocznie chcą ją wykorzystać do innych celów i wiedzą, że ja ich nie poprę. Chcą zbić pionka. Stworzyłem to miejsce, bo liczyłem się z taką ewentualnością. Mam tutaj magazyn żywności, bieżącą wodę i strzelnicę. Póki co to będzie nasz nowy dom.
Podeszli do strzelnicy, a Marty dał córce broń.
-Gdyby mnie zabrakło musisz nauczyć się tego używać. Poza tym pomożesz tatusiowi.
Nie wiedział ile godzin pokazywał jej jak się strzela, ale prawie padła z wycieczenia. Marty poszedł na górę po trochę siana i zrobił dla niej łóżeczko. Położył się spać na podłodze obok niej… wiedział, że nie może jej stracić, bo jego serce pęknie.
Żyli spokojnie około trzech miesięcy, w końcu ich znaleźli. Marty wiedział, że to nieuniknione.
Dziewczynka wskoczyła mu na barana i szeptała mu do ucha gdzie są cele. Zabili dwóch żołnierzy i wskoczyli na motor. Odjechali goniących ich żołnierzy nie zastrzelił Marty… zastrzeliła ich Suzie.
-To za mamusie…
Nie mieli już gdzie wracać, pozostało działać. Marty postanowił pojechać do głównej bazy i zniszczyć broń, która przysporzyła mu tyle problemów. Znał tajne wejście do bazy. Niedługo po tym byli już 200 metrów od bazy wroga. Marty schował motor w krzakach i wskoczył wraz z córką do kanałów. Przebyli te cuchnące miejsce. Nie wiadomo czy były żołnierz zwariował, ale myślał pozytywnie, ba! Wiedział, że wrócą.
W końcu przybyli. Marty otworzył właz i wszedł po drabinie do bazy, później podał rękę Suzie i podniósł ją w górę. Będąc w środku musieli być cicho. Założył tłumik na swój karabin i pistolet Suzie.
Jeden z żołnierzy patrolował korytarz. Dziewczyna szepnęła coś ojcu do ucha. Marty zdjął chustkę z oczu i udusił żołnierza, w tym samym czasie z drugiego końca korytarza nadciągał drugi. Suzie zdjęła go póki wydusił jakiekolwiek słowo. Kolejne korytarze przekraczali tak samo. W końcu trafili do kulistej sali. Skakali między kolumnami i strzelali do armii strażników. Gdy przedarli się do urządzenia Marty wyłączył je i wykasował wszystkie dane. Nagle otoczyła ich armia żołnierzy. Marty widząc przewagę przeciwników wyrzucił karabin.
-Suzie, wyrzuć broń…
Dziewczynka miała w oczach niewyobrażalną żądzę mordu.
-Ja… ja zrobiłem z niej potwora. Te myśli przeszyły jego umysł od środka.
Suzie strzeliła. Raz, drugi, trzeci.
Potem rozległa się seria strzałów, a dziewczynka leżała na ziemi. Zakrwawiona. Łzy stanęły w oczach Martina,  krzyknął. Żadne słowa nie mogły pokazać jego żalu.
Później tylko sala sądowa.
-Czy oskarżony przyznaje się do winy?
-Moja… moja córka.
Marty wyjął z buta pistolet, otworzył gębę i…
-Nie, niech pan tego nie robi!
Strzał.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.polska28.pun.pl www.boksy.pun.pl www.allinone.pun.pl www.kzk.pun.pl www.hordon.pun.pl